Po raz kolejny spojrzałam w lustro. Złociste fale na mojej głowie, które odziedziczyłam po mamie, niesfornie układały się nie tak jak sobie tego życzyłam. Zielono-niebieskie tęczówki spoglądały inteligentnym spojrzeniem zza szkieł, których granatowe oprawki kontrastowały z bladą cerą na mojej twarzy. Usta, lekko pociągnięte waniliowym błyszczykiem, lśniły wygięte w uśmiechu, ponieważ tego dnia czułam się wypoczęta i humor dopisywał mi odkąd otworzyłam oczy. Po za tym był już środek czerwca, a już jutro w naszej szkole miała odbyć się rada pedagogiczna podsumowująca cały rok nauki oraz zatwierdzająca oceny. Jak można nie cieszyć się świadomością zbliżających się wakacji? Stojąc przed lustrem i przyglądając się swojemu odzwierciedleniu, zupełnie nie spodziewałam się tragedii, która miała wywrócić moje dotychczasowe życie do góry nogami.
- El! Pośpiesz się! – dobiegł mnie głos mamy. El to skrót od
imienia Elżbieta, którego ja wprost nie znosiłam. Mama urodziła mnie będąc w
bardzo młodym wieku, gdyż miała zaledwie 17 lat (czyli dokładnie tyle ile ja teraz)
i zawsze uwielbiała czytać książki. Jej ulubioną powieścią byłą wtedy „Duma i
uprzedzenie”, dlatego właśnie wybór padł akurat na to imię, przez wzgląd na
sympatię, jaką darzyła główką bohaterkę. Nawet kiedy byłam jeszcze małą
dziewczynką, krzywiłam się, gdy tylko ktoś zwrócił się do mnie „Elżbieto” lub
„Elu”, przecież to imię jest takie drętwe. Być może pasowałoby ono do damy
żyjącej w dziewiętnastowiecznej Anglii lub do babci, ewentualnie do osoby
wielce poważnej, ale do mnie nie. Dlatego wolałam, żeby zwracano się do mnie El,
Eliza lub Lizzi.
-Już idę mamo! – odpowiedziałam rodzicielce i ostatni raz
spoglądając w lustro uznałam, że wyglądam całkiem znośnie. Chwyciłam stojący
pod ścianą plecak i opuściłam sypialnię kierując się do kuchni gdzie, jak się
domyśliłam, czekała na mnie mama. Włosy miała związane w ciasnego kucyka, a
pierwsze co rzucało się w oczy to intensywnie czerwona szminka na ustach. Ubrana była w piękną dopasowaną, czarną sukienkę, która sięgała jej do połowy uda, a na szyi miała sznur sztucznych pereł. W oczach kobiety zauważyłam zmęczenie, pewnie znów do późna siedziała
nad papierami. Na mój widok starała się je ukryć i posłała mi najbardziej
czuły uśmiech na jaki było ją stać. Przytuliłam ją, a ona ucałowała mnie w
czubek głowy i wręczyła drugie śniadanie. Razem opuściłyśmy mieszkanie,
ponieważ mama prawie każdego dnia odwoziła mnie do szkoły. Na podwórku było
przyjemnie ciepło. Ruszyłyśmy w stronę zaparkowanego auta. Nasz czarny opel
stał na swoim stałym miejscu i lśnił w świetle wschodzącego czerwcowego słońca.
Gdy tylko mama odblokowała drzwi wskoczyłam do środka i włączyłam radio.
-Musimy się dziś wybrać na porządne zakupy –powiedziała mama
wyjeżdżając z parkingu. –Mam nadzieję,
że nie masz jeszcze żadnych planów na dzisiejsze popołudnie.
-Nie mam i chętnie spędzę je z Tobą, a po zakupach może
urządzimy sobie mały maraton filmowy?
-Tak się składa, że akurat dzisiaj będę miała mało
papierkowej roboty, ale jest jeden warunek. Znajdziesz jakiś powalający film.
-Umowa stoi -
powiedziałam szczerząc się. Po kilku
minutach samochód zatrzymał się pod Liceum Ogólnokształcącym nr 9. Odpięłam pas
i wyskoczyłam z pojazdu.
-Miłego dnia kochanie – powiedziała czule mama, a ja
życzyłam jej tego samego i pomachałam jej na pożegnanie.
Większość lekcji tego dnia minęła najzwyczajniej w świecie
na wpatrywaniu się w sufit lub okno oraz rozmowach z towarzyszem z ławki. Na
polskim pani włączyła nam film, z którego nie zapamiętałam nic, nawet tytułu,
gdyż wolałam wpatrywać się w okno. W połowie lekcji do sali wparowała młoda
sekretarka, pani Asia, którą chyba wszyscy lubili. Zawsze byłą uśmiechnięta i
pełna energii. Naprawdę, dziwiłam się dla czego ktoś z takim usposobieniem
skończył w szkolnym sekretariacie. Tym razem jednak na jej twarzy brakowało
uśmiechu, a wręcz malowało się na niej jakby przerażenie z domieszką
bólu. Co takiego mogło się stać? – pomyślałam. Joanna szukała czegoś lub kogoś,
lustrując klasę wzrokiem i gdy jej wielkie brązowe oczy spotkały moje pytające
spojrzenie, głęboko zaczerpnęła powietrza.
-Elżbieto… - powiedziała, a ja miałam wrażenie, że jej głos
lekko się załamał –musisz iść ze mną i najlepiej weź ze sobą swoje rzeczy.
~*~
Witajcie! Zaczynam wszystko od nowa. Mam nadzieję, że nowi bohaterowie i ich przygody przypadną wam do gustu. Być może niektórzy znają mnie z bloga o Tośce lub bliźniakach. Mam nadzieję ze tutaj uda mi się zebrać jeszcze więcej czytelników niż tam. :) Postaram się co tydzień umieszczać jeden rozdział, a czasami może nawet więcej. Tym razem wygląd bloga jest w pełni stworzony przeze mnie i mam nadzieję, że nie jest najgorszy. :) Od razu mówię, że dziewczyna w nagłówku to nie jest główna bohaterka :). Chyba większość ważnych rzeczy już wam przekazałam. Tak więc żegnam i do następnego rozdziału :)
-Ewa
Cieszę się, że to dopiero prolog, więc będę na bieżąco. Obserwuję i czekam na pierwszy rozdział. Domyślam się co się stało, ale nie będę mówić tego na głos c:
OdpowiedzUsuńNa razie bardzo mi się tu podoba. Tylko trochę za różowo, ale nagłówek świetny.
Liczę na to, że teraz ty wpadniesz do mnie i oczywiście zostawisz po sobie jakiś ślad.
http://kiedymiloscstajesienienawiscia.blogspot.com/
Zapowiada się świetnie. Czekam na 1 rozdział... :)
OdpowiedzUsuńHej :) Bardzo fajnie się zapowiada i czekam na ciąg dalszy ;D Zgaduję, że jej mama miała wypadek? :(
OdpowiedzUsuńNo nic, pozdrawiam i czekam :**
Mary
Jak narzazie świetnie! i oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :D http://meaaningless.blogspot.com/
Podoba mi się i to bardzo ! fajnie ze mogę być z tb od początku
OdpowiedzUsuńty możesz bycc ze mna również :)
http://miley-opowiadanie.blogspot.com/
zapowiada się naprawdę ciekawie... na pewno będę tu częściej zaglądała ^^
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam do mnie ;)
http://anuula.blogspot.com/
Bardzo fajny blog :)
OdpowiedzUsuńŚwietny prolog, podobają mi się Twoje opisy.
Zabawne, moja mama ma na imię Elżbieta jak Twoja przyjaciółka i też nie znosi tego imienia, a imię dla mnie też wzięła z dzieł swojego ulubionego pisarza xD
Ogólnie strasznie mi się podoba. Natrafiłam jedynie na jeden błąd ortograficzny, zamiast "może" napisałaś "morze", ale to zapewne zwykłe przeoczenie.
Będę wpadać!
potterowe-miniaturki.blogspot.com
Świetnie się zaczyna! :3 Tak jak dziewczynie w wyższym komentarzul bardzo podobają mi się twoje opisy ;3 Nagłówek jest piękny! :3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: Karola-Oliv.blogspot.com +obserwuję <3
bardzo podoba mi sie prolog bo juz po nim widac jak swietnie potrafisz wszystko opisac :D mam przeczucie ze to mama eli miala wypadek ale mam nadzieje ze to zle przeczucie :( czekam az napiszesz nastepny :D
OdpowiedzUsuńthelovestoryforyou.blogspot.com zapraszam do mnie
Bardzo zaciekawił mnie prolog, także nie zwlekając dalej, uciekam do 1 rozdziału.
OdpowiedzUsuń